Zbiórka dla Adasia Broczkowskiego
Zapraszamy do włączenia się do akcji.
Pomocy potrzebuje 8-letni synek naszego kolegi z pracy.
Adaś Broczkowski - zbiórka charytatywna | Siepomaga.pl
Opis zbiórki
Koszmar Adama rozpoczął się tuż po Wigilii. Chwilę po Nowym Roku przyszła dramatyczna diagnoza – bardzo groźny guz mózgu. Dziś ścigamy się z czasem. Adaś przeszedł operację w Polsce, a teraz walczymy o zakwalifikowanie go do leczenia w klinice w USA. Jeśli to się uda, to wyjazd trzeba będzie zorganizować jak najszybciej. Na przeszkodzie stoją gigantyczne pieniądze. Nie mamy jeszcze kosztorysu, ale wiemy, że terapia może kosztować miliony złotych. Dlatego nie czekamy i już teraz prosimy o pomoc i wsparcie.
Adaś ma 8 lat i pod koniec 2024 r. przeżył najstraszniejsze święta Bożego Narodzenia w swoim życiu. Wigilia była piękna. Zupełnie nic nie zapowiadało dramatu, który rozpoczął się kilka godzin później.
Pierwszego dnia świąt Adam obudził się z powodu bardzo silnych wymiotów. Pomyśleliśmy, że pewnie czymś się zatruł. Jednak kiedy do wymiotów dołączył bardzo silny ból głowy zaczęliśmy podejrzewać, że powód może być inny.
Nie widziałam go jeszcze nigdy w takim stanie. Drugiego dnia świąt sytuacja się pogorszyła, dlatego zabraliśmy Adama do szpitala w Głogowie. Tam usłyszeliśmy, że to najpewniej zatrucie i że mamy wracać do domu. Niby wiadomość była dobra, ale mi coś nie dawało spokoju. Głowa bolała go tak koszmarnie, że to nie mogło być zwykłe zatrucie. Ponieważ był to drugi dzień świąt, pojechałam dodatkowo na tzw. pomoc świąteczną. Na miejscu przyjął nas lekarz dyżurujący i potwierdził wcześniejszą diagnozę, więc wróciliśmy do domu.
Niestety ból głowy nie ustępował. Adam bardzo dużo spał, nie chciał pić ani jeść, a kiedy się wybudzał sprawiał wrażenie, jakby miał zaraz stracić przytomność. Wezwaliśmy pogotowie, które zabrało naszego syna do szpitala.
Po podaniu leków wymioty minęły, ale okropny ból głowy nie ustąpił. Wciąż to bardzo nas niepokoiło. Ostatecznie lekarze zdecydowali o wykonaniu tomografii głowy, tak na wszelki wypadek…
Od tego badania wszystko się zmieniło. Usłyszeliśmy, że w głowie syna jest guz, ale że jest to łagodny oponiak. Zostaliśmy skierowani do Katowic. Tam, po błyskawicznym przyjęciu na oddział, Adasiowi zrobiono badanie rezonansem magnetycznym. Dowiedzieliśmy się wtedy, że guz powoduje wodogłowie i potrzebna jest natychmiastowa operacja, która zmniejszy ciśnienie w czaszce. I dopiero to pomogło zwalczyć bóle głowy.
Wkrótce po tym lekarze zdecydowali, że guza trzeba jak najszybciej usunąć. Adam znowu trafił na salę operacyjną. Rezonans pooperacyjny wykazał jednak, że nie udało się wyciąć całej zmiany.
Przez cały czas czułam, że ten guz to nie jest łagodny przeciwnik. Niestety moje koszmarne przeczucie potwierdziło się, bo wyniki z laboratorium wykazały, że to guz złośliwy – pineoblastoma IV stopnia. Gdy się o tym dowiedziałam, w pierwszej chwili musiałam się wypłakać… Później przeczytałam kilka informacji w internecie i zupełnie straciłam nadzieję. Następnie dotarłam do historii pacjentów, które mi tę nadzieję przywróciły, przynajmniej częściowo.
Byłam w szoku. Około miesiąca przed świętami synek zaczął przychodzić w nocy do naszego pokoju. Potrafił po 3-4 razy stawać w drzwiach mówiąc „mamo, boję się”. Oczywiście uspokajałam go, tuliłam i spał dalej. Wtedy nie miałam pojęcia o tym, że podobne problemy mogą być symptomem guza. O tym przeczytałam, dopiero kiedy to wszystko na nas spadło.
Na tę chwilę wiemy tylko, że potrzebne jest błyskawiczne leczenie, które będzie bardzo ciężkie i bardzo długie. Niestety nie wiemy jeszcze, co to konkretnie oznacza i jakie rokowania ma Adam. Wiemy za to, że będziemy walczyć ze wszystkich sił. I tak długo, jak będzie trzeba. Adaś też jest w tym wszystkim bardzo dzielny, co jest dla nas ogromną motywacją. Dodatkową nadzieję daje nam historia Wiktorka Lewickiego – podopiecznego Siepomaga – który z taką samą diagnozą jak Adaś pokonał chorobę za sprawą leczenia w klinice St. Louis Children's Hospital w USA, z którą jesteśmy w kontakcie.
Z całego serca prosimy Was o wsparcie naszej walki. Chcemy zapewnić Adasiowi leczenie, które daje nadzieję na wygraną, które da mu szansę na życie...
Joanna – mama